Masło Shea również używane jest do pielęgnacji włosów, chociaż może wydawać się, że „nakładanie” tłuszczu bezpośrednio na włosy to nie najlepszy pomysł. Ale przecież mówimy o Maśle Shea – o BARDZO WYDAJNYM tłuszczu – a nie o odżywce, którą można zalać głowę, tak jak szamponem. Diabeł tkwi w szczegółach, a raczej w metodzie.
Masło Shea rozcieramy w dłoniach, ale tak, aby całkowicie się rozpuściło a powierzchnia ich skóry była one tylko delikatnie tłustawa. W żadnym wypadku roztopiona oleina nie może „spływać”. Porównajmy tą ilość do sytuacji, kiedy niechcący dotkniemy czegoś tłustego, i czujemy tłuszcz na skórze, ale jest go na tyle niewiele, że możemy w miarę łatwo zetrzeć go husteczką – tyle masła shea powinno wystarczyć na kilka przeciągnięć po włosach.
Przeciągamy palcami między włosami i masujemy skórę głowy. I, naprawdę – bardzo umiarkowanie 🙂 Dobre, organiczne Masło Shea jest bardzo wydajne, nie chcemy mieć tłustych włosów.
Oczywiście czynność możemy powtórzyć wielokrotnie.
Masło shea to doskonała odżywka; zapewnia nawilżenie włosom suchym, przesuszonym oraz uszkodzonym – od cebulki włosa aż po sam jego czubek, znacząco wspomagając jego regenerację oraz ochronę przed warunkami atmosferycznymi. Rewelacyjnie poprawia kondycję włosów kruchych. Wchłania się przy okazji w powierzchnię skóry głowy, przyjemnie ją nawilżając, nie blokując przy tym porów i cebulek. Szczególnie polecane jest do regeneracji włosów po farbowaniu, ondulacji i suszeniu. Przywraca naturalny połysk włosom – a raczej włosy odzyskują naturalny połysk – tak więc leczymy przyczynę, a nie skutki niewłaściwego traktowania włosów.